Lubicie Halloween? No jasne, że lubicie! W to święto wszystkiego co straszne i nieznane dobrze jest mieć pod ręką książkę lub opowieść, która zagwarantuje nam kilka kwadransów mocnych i prawdziwie niepokojących wrażeń. Do tytułów spełniających powyższe kryterium idealnie pasuje nowa powieść Camilli Sten, córki słynnej pisarki kryminałów Viveki Sten. Mówi się, że niedaleko pada jabłko od jabłoni i choć z twórczością mamy naszej autorki nigdy nie było mi po drodze, muszę przyznać, że córcia z pewnością odziedziczyła talent po swojej znanej rodzicielce. Osada to książka na jaką podświadomie czekałem od dawna, dająca mi naprawdę wiele frajdy i niepokoju. I choć tytuł może nieodparcie kojarzyć się ze słynnym filmem M. Night Shyamalana, to poza tym jednym elementem oba dzieła nie mają ze sobą absolutnie nic wspólnego.
Osada opowiada historię piątki młodych, zdolnych ludzi, którzy wyruszają do oddalonej od wszelkiej cywilizacji wioski Silvertjarn, gdzie około sześćdziesięciu lat temu doszło do niepokojącego i bardzo tajemniczego wydarzenia. Grupie przewodzi niejaka Alice, młoda dokumentalistka, której marzeniem jest przygotować materiał filmowy na temat zniknięcia wszystkich mieszkańców tytułowej osady. Jej dążenie podsycane jest nie tylko zawodową iskrą ciekawości, ale również osobistym związkiem z wioską, gdzie w połowie ubiegłego wieku zamieszkiwała jej niedawno zmarła babcia. Pytania o logiczne wytłumaczenie tego, w jaki sposób prawie dziewięciuset mieszkańców Silvertjarn mogło przepaść bez śladu, motywują grupkę przyjaciół do przeprowadzenia prywatnego śledztwa. Nie zdają sobie oni jednak sprawy z tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć na miejscu i jaki wpływ będzie miała wizyta w osadzie na życie każdego z nich.
Camilla Sten tworzy w Osadzie prawdziwie klaustrofobiczną konstrukcję, która ma na celu zaciekawienie i wystraszenie czytelnika. Niczym w klasycznym horrorze przechodzi od lekkiego dawkowania niepokoju aż po niespodziewany punkt kulminacyjny, który jest jednoczesnym rozwiązaniem zagadki. Pod pewnymi względami powieść nie wykracza poza standardowe ujęcie tematu, lecz autorka przezornie zadbała, aby nieustannie intrygować czytelnika, dzieląc swe dzieło na kilka filarów, wokół których osadzona jest akcja. Sten zastosowała zabieg, który polega na przeplataniu teraźniejszości z przeszłością oraz włączeniu pewnych osobistych wątków, dotyczących związków bohaterów z miasteczkiem. Babcia Alice nie jest bynajmniej jedynym z nich, a związek głównej protagonistki z jej towarzyszką Emmy sprytnie uzupełnia wątki fabularne o ważne elementy, silnie motywujące obie dziewczyny. Dzięki temu Osada nieustannie ciekawi, pozwalając nam poznać i zaangażować się w losy postaci, a także zgłębić dramatyczne wydarzenia sprzed lat oczami tych, którzy niegdyś żyli w wiosce. Sten osiąga to nie tylko za sprawą narracji, ale również listów, które dopowiadają istotne elementy z tej niecodziennej układanki.
Już przy pierwszym przekartkowaniu powieści rzuca się w oczy język, jakim została ona napisana. Mamy tu do czynienia z pierwszoosobowym czasem teraźniejszym, co w moim odczuciu nie jest najbardziej satysfakcjonującym sposobem narracji. Na szczęście kunszt pisarski Sten pozwolił mi szybko przyzwyczaić się do kształtu opowieści, w efekcie czego w ogóle nie zwracałem uwagi na tą specyficzną niedogodność. Na pochwałę zasługuje też umiejętność wyciągnięcia z kilkudniowej akcji (na dodatek rozgrywającej się na dość niewielkim obszarze) tyle dobra, aby starczyło go na prawie cztery setki stron. Przy tego rodzaju powieści, gdzie liczy się przede wszystkim zagadka, groza i klimat, pisanie w sposób lekki i maksymalnie angażujący czytelnika jest nie lada wyzwaniem. Sten wyszła z tego zadania prawdziwie zwycięsko.
Osada przywodzi na myśl klasyczne historie z dreszczykiem, gdzie grupka ludzi dociera do miejsca, z którego już wkrótce nie będzie mogła się wydostać. To jedna z tych opowieści, gdzie na życie bohaterów czyha jakaś nieznana siła lub obecność, lecz nie spodziewajcie się całkowitej powtórki z rozrywki. Sten dołożyła wszelkich starań, aby jej powieść miała Was czym zaskoczyć, a bez wahania założę się, że finał nie musi być oczywisty dla każdego. Pewne kwestie będziecie musieli dopowiedzieć sobie sami i tylko od indywidualnej wrażliwości zależeć będzie jak zinterpretujecie wydarzenia, które doprowadziły do wyludnienia Silvertjarn. W tym roku, pośród prawdziwego wysypu dobrych książek grozy Osada pozostaje jednym z najciekawszych tytułów. Z pewnością będzie walczyć o zaszczytny tytuł w moim prywatnym zestawieniu Wielka Trójka 2019 i kto wie, czy nie okaże się przysłowiowym "czarnym koniem". Tymczasem halloweenowo zachęcam Was do sięgnięcia po tę lekturę. Dreszczyk emocji i strachu jest gwarantowany, zapewniam także, że czas z nią spędzony minie każdemu niezwykle szybko.
Osada opowiada historię piątki młodych, zdolnych ludzi, którzy wyruszają do oddalonej od wszelkiej cywilizacji wioski Silvertjarn, gdzie około sześćdziesięciu lat temu doszło do niepokojącego i bardzo tajemniczego wydarzenia. Grupie przewodzi niejaka Alice, młoda dokumentalistka, której marzeniem jest przygotować materiał filmowy na temat zniknięcia wszystkich mieszkańców tytułowej osady. Jej dążenie podsycane jest nie tylko zawodową iskrą ciekawości, ale również osobistym związkiem z wioską, gdzie w połowie ubiegłego wieku zamieszkiwała jej niedawno zmarła babcia. Pytania o logiczne wytłumaczenie tego, w jaki sposób prawie dziewięciuset mieszkańców Silvertjarn mogło przepaść bez śladu, motywują grupkę przyjaciół do przeprowadzenia prywatnego śledztwa. Nie zdają sobie oni jednak sprawy z tego, z czym przyjdzie im się zmierzyć na miejscu i jaki wpływ będzie miała wizyta w osadzie na życie każdego z nich.
Camilla Sten tworzy w Osadzie prawdziwie klaustrofobiczną konstrukcję, która ma na celu zaciekawienie i wystraszenie czytelnika. Niczym w klasycznym horrorze przechodzi od lekkiego dawkowania niepokoju aż po niespodziewany punkt kulminacyjny, który jest jednoczesnym rozwiązaniem zagadki. Pod pewnymi względami powieść nie wykracza poza standardowe ujęcie tematu, lecz autorka przezornie zadbała, aby nieustannie intrygować czytelnika, dzieląc swe dzieło na kilka filarów, wokół których osadzona jest akcja. Sten zastosowała zabieg, który polega na przeplataniu teraźniejszości z przeszłością oraz włączeniu pewnych osobistych wątków, dotyczących związków bohaterów z miasteczkiem. Babcia Alice nie jest bynajmniej jedynym z nich, a związek głównej protagonistki z jej towarzyszką Emmy sprytnie uzupełnia wątki fabularne o ważne elementy, silnie motywujące obie dziewczyny. Dzięki temu Osada nieustannie ciekawi, pozwalając nam poznać i zaangażować się w losy postaci, a także zgłębić dramatyczne wydarzenia sprzed lat oczami tych, którzy niegdyś żyli w wiosce. Sten osiąga to nie tylko za sprawą narracji, ale również listów, które dopowiadają istotne elementy z tej niecodziennej układanki.
Już przy pierwszym przekartkowaniu powieści rzuca się w oczy język, jakim została ona napisana. Mamy tu do czynienia z pierwszoosobowym czasem teraźniejszym, co w moim odczuciu nie jest najbardziej satysfakcjonującym sposobem narracji. Na szczęście kunszt pisarski Sten pozwolił mi szybko przyzwyczaić się do kształtu opowieści, w efekcie czego w ogóle nie zwracałem uwagi na tą specyficzną niedogodność. Na pochwałę zasługuje też umiejętność wyciągnięcia z kilkudniowej akcji (na dodatek rozgrywającej się na dość niewielkim obszarze) tyle dobra, aby starczyło go na prawie cztery setki stron. Przy tego rodzaju powieści, gdzie liczy się przede wszystkim zagadka, groza i klimat, pisanie w sposób lekki i maksymalnie angażujący czytelnika jest nie lada wyzwaniem. Sten wyszła z tego zadania prawdziwie zwycięsko.
Osada przywodzi na myśl klasyczne historie z dreszczykiem, gdzie grupka ludzi dociera do miejsca, z którego już wkrótce nie będzie mogła się wydostać. To jedna z tych opowieści, gdzie na życie bohaterów czyha jakaś nieznana siła lub obecność, lecz nie spodziewajcie się całkowitej powtórki z rozrywki. Sten dołożyła wszelkich starań, aby jej powieść miała Was czym zaskoczyć, a bez wahania założę się, że finał nie musi być oczywisty dla każdego. Pewne kwestie będziecie musieli dopowiedzieć sobie sami i tylko od indywidualnej wrażliwości zależeć będzie jak zinterpretujecie wydarzenia, które doprowadziły do wyludnienia Silvertjarn. W tym roku, pośród prawdziwego wysypu dobrych książek grozy Osada pozostaje jednym z najciekawszych tytułów. Z pewnością będzie walczyć o zaszczytny tytuł w moim prywatnym zestawieniu Wielka Trójka 2019 i kto wie, czy nie okaże się przysłowiowym "czarnym koniem". Tymczasem halloweenowo zachęcam Was do sięgnięcia po tę lekturę. Dreszczyk emocji i strachu jest gwarantowany, zapewniam także, że czas z nią spędzony minie każdemu niezwykle szybko.
Tytuł: Osada
Autor: Camilla Sten
Przekład: Maciej Muszalski
Przekład: Maciej Muszalski
Wydawnictwo: Zysk i S-ka
Rok wydania: 2019
Ilość stron: 404
Oprawa: miękka ze skrzydełkami